Podróż w czasie – Witajcie w ediakarańskim ogrodzie

Ludzi od zawsze fascynowała zagadka pochodzenia życia na Ziemi. Od kiedy w swoim opowiadaniu „Zegar, który się cofnął” (The clock that went backwards) Edward Page Mitchell przedstawił koncepcję podróży w czasie, ludzie marzą o tym, by udać się w zamierzchłą przeszłość i na własne oczy zobaczyć, jak wyglądało życie na ziemi 300, 1000 lat temu… Gdyby mnie dano możliwość wyboru czasu, do którego mogłabym udać się na wycieczkę w machinie czasu, wybrałabym świat, który istniał ponad 550 milionów lat temu.

Narodziny przodków większości zwierząt można prześledzić wstecz do 541 milionów lat, kiedy to wydarzenie zwane eksplozją kambryjską nagle zrodziło w morzu niezliczoną ilość znanych nam do dzisiaj stworzeń. W tamtym czasie w oceanach dominowali przodkowie krabów, małży i meduz. Ale jeszcze wcześniej był czas, kiedy życie wyglądało zupełnie inaczej i nie przypominało czegokolwiek, co istnieje dzisiaj.

Historia świata ediakarańskich (Fauna ediakarańska) stworzeń zaczyna się w 1946 roku, kiedy rząd Australii wysłał młodego geologa, Rega Sprigga (Reg Sprigg), aby zbadał opuszczone kopalnie na wzgórzach Ediacara. Odkrył on wzgórze pokryte kawałkami zwietrzałych piaskowców, które wydawały mu się bardzo stare. Dziś Australia to gorący i suchy kontynent, ale setki milionów lat temu większość wschodniej Australii leżała pod płytkimi, ciepłymi morzami. 570 do 540 milionów lat temu te ciepłe morza zamieszkiwały organizmy o miękkich ciałach, podobne do meduz – i to właśnie ich odciski odnalazł Australijczyk. Niektóre z tych organizmów zostały uwięzione w drobnym mule na równinach pływowych i skamieniały, gdy muł zamienił się w kamień. Odkrycie Sprigga było niezwykle ważne, ponieważ był to pierwszy przypadek, kiedy znaleziono w tak dużej ilości skamieniałe szczątki całej społeczności stworzeń o miękkich ciałach.

(fot. archiwum autora)

Nowe podejście do ewolucji

Aż do odkrycia poczynionego przez Sprigga, naukowcy wierzyli, że tylko organizmy z twardymi częściami, takimi jak muszle lub szkielety, mogą ulec fosylizacji. Ale dzięki temu odkryciu udało się zmienić rozumienie ewolucji życia na Ziemi oraz potwierdzić, że także organizmy tylko z tkankami miękkimi mogą zostać zachowane w zapisie kopalnym.

Najbardziej charakterystyczne spośród skamieniałości z tego okresu należą do grupy znanej jako rangeomorfy (Rangeomorph) – mają one kształt piór lub krzewów i wykazują samopowtarzające się (fraktalne) wzorce wzrostu, które przypominają kontury niektórych współczesnych liści paproci. Nie są jednak spokrewnione z roślinami – rangeomorfy żyły głęboko w morzu, znacznie poniżej głębokości, do której mogłoby przenikać światło, aby umożliwić fotosyntezę. (wejdź na stronę –  https://www.newfoundlandlabrador.com/ )

Niektóre organizmy ediakarańskie osiągały ponad metr długości, ale większość miała mniej niż 10 cm. Wyjątkowo dobrze zachowane skamieliny tych tajemniczych organizmów zostały znalezione w ponad 30 miejscach na całym świecie, co sugeruje, że były one dominującymi (tj. widocznymi gołym okiem) formami życia na planecie w tamtym czasie. Okazy z okresu ediakarańskiego znaleziono w Namibii, Rosji, Nowej Fundlandii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, na Syberii, w Chinach oraz naturalnie w Australii.

Przedziwne morskie stworzenia

Gdybyśmy więc mogli udać się na krótkie nurkowanie ponad pół miliarda lat temu, jakie stworzenia udałoby nam się zobaczyć? W tamtym czasie ocean był zupełnie innym miejscem niż to, co widzimy dzisiaj, nurkując np. w Egipcie. Całe dno oceanu pokrywała gęsta warstwa mikrobów, nie było raf koralowych i pływających ryb. Zamiast tego prądy oceaniczne łagodnie kołysały łodygi Charnia, Kimberelle pełzały po dnie oceanu, a okrągłe małe tarczowate stworzenia, Dickinsonia czy Yorgia, leżały skupione w grupkach.

Dickinsonia byłaby pewnie jednym z ciekawszych – zaokrąglone i płaskie przypominały podzielone na segmenty dywaniki łazienkowe o grubości zaledwie kilku milimetrów, chociaż mogły osiągnąć prawie 1,5 metra długości. Całkiem niedawno, na podstawie badania cienkich warstw materii organicznej Dickinsonii i analizy cząsteczek tłuszczu w tych biofilmach, udało się wykazać, że ​​były one produktami rozpadu cholesterolu, który znajduje się w błonach komórkowych zwierząt – a więc te miękkie, galaretowate stworzenia to jednak zwierzęta.

(fot. archiwum autora)Kimberella (Kimberella) mogła z kolei poruszać się po dnie morskim i żywić mikrobiologiczną warstwą spoczywającą na nim.

(fot. archiwum autora)

Tribrachidium nie przypomina żadnego współczesnego organizmu. Ma potrójną symetrię – cechę, której nie ma dziś żadna żywa istota. Nowe badania sugerują, że stworzenie żywiło się cząstkami zawieszonymi w wodzie.

Tribrachidium
Tribrachidium (fot. wikipedia.org)

Gdzie się podziały?

Naukowcy nadal nie są pewni, co mogło spowodować masowe wymieranie tych zwierząt podczas nadejścia ery kambru. Niektórzy uważają, że przyczyną był gwałtowny spadek ilości tlenu rozpuszczonego w oceanie. Inni stawiają hipotezę, że te wczesne zwierzęta były stopniowo zastępowane przez inne kambryjskie zwierzęta, które być może, dzięki bardziej złożonej budowie, sprawniej filtrowały składniki odżywcze z wody i osiągały większe rozmiary. A może po prostu łagodne, prowadzące osiadły tryb życia rangeomorfy stały się pożywieniem kambryjskich drapieżników? Jaka by nie była przyczyna ich zniknięcia, stanowią piękny i ciekawy rozdział historii życia.

Katarzyna Grudzień
tłumacz przysięgły języka angielskiego, absolwentka dziennikarstwa oraz specjalistka ds. społecznej odpowiedzialności biznesu, od lat realizująca w imieniu różnych przedsiębiorstw projekty społeczne. Z zamiłowania - niestrudzona podróżniczka oraz poszukiwaczka skamieniałości.