PIĆ, ABY PRZEŻYĆ. PRZEŻYĆ, ABY PIĆ. Czyli o Zombie Chopper słów kilka. “Siadaj ziomuś. Strzelimy se po kielichu? Nie odmówisz? To i dobrze. Imaginuj sobie, że abstynentom nie ufam. Pytasz czy abstynenci wogóle jeszcze istnieją? Jasne, że tak. Zasilają bezmiar hordy zombie! Przecież wirus ginie w kontakcie z alkoholem. Taa… nawet tym we krwi. Wiesz jak na mnie wołają? Bill “2 promile” Morales. Bo jak sie dorwę do spirytusu to mam zaledwie 2 promile krwi w alkoholu He he he he…. Ciiii!!! Zawrzyj gębę! Słuszałeś to? Puta Madre! Horda się zbliża! Chwytaj gnata i wsiadaj na maszynę. Co biegniesz! A FLASZKA? Wracaj się po nią w te pędy! Ehh wy żółtodzioby…. Z wami sama udręka. Pojedziemy wzdłóż międzystanówki. Tam obóz mają ci z Golden Snakes.
Umawiałem się kiedyś z siorką jednego z nich, więc są dla mnie prawie jak rodzina. Czy nam pomogą? Tego nie wiem, ale na bank zdechniemy marnie jak nas zgnilce dorwą. Bak niby pełny, ale browary się kończą.”
Witam. Nazywam się Jakub Rutkowski i zapraszam Was do lektury recenzji małej, erpegowej perełki, jaką jest gra ZOMBIE CHOPPER autorstwa Przemysława Ławniczaka.
DZIEŃ 0
Dnia 19.07.2020 na portalu Wspieram.to zakończyła się akcja mająca na celu ufundowanie tegoż tytułu. Dzięki grupie zapaleńców udało się uzbierać 113% zakładanej kwoty, dzięki której możliwe było puszczenie podręcznika do druku. Do wspierających został rozesłany już w połowie listopada. Osobiście miałem przyjemność, wraz z ekipą mojego kanału, patronować temu projektowi i mam nadzieję, że cała ta checa z wirusem niebawem się zakończy, gdyż wypatruję sposobności prowadzenia małej konwentowej kampanii.
KOMPOZYCJA PODRĘCZNIKA
Podręcznik, jaki jest każdy widzi. Format A5. Strony? Posiada a liczba ich 96. Normalnie przeszkadza mi miękka oprawa. W tym jednak przypadku widać i czuć, że ta jest solidnie wykonana, więc odetchnąć można z ulgą. Strony nie zginają się pod palcami a grzbiet nie odkształca po wielokrotnym przekartkowaniu.
Wszystko w pełnym kolorze w pełni okraszone ilustracjami, które wszędzie pasują. O aspekt graficzny nie bałem się ani trochę zważywszy na to, że autor miał pełną kontrolę nad stylem ilustracji, ich formatem itp itd. Nic w tym zresztą dziwnego, skoro był ich bezpośrednim twórcą. Po prawdzie bałem się jedynie o sposób kompozycji tekstu. Czy będzie czytelny? Czy zasady będą klarownie wyjaśnione?
Szybko jednak przypomniałem sobie, że nie jest to pierwsza gra Przemysława Ławniczaka. Parę lat temu wydał PSIĄ KREW, która może kamieniem milowym dla polskiej sceny gier fabularnych nie była, ale nie mogę odmówić jej poprawnego, czytelnego składu. Zombie Chopper, pod tym względem, jest podręcznikiem przemyślanym. Nie naliczyłem się stylistycznych błędów a jeżeli wystąpiły jakieś literówki, umknęły mojej uwadze. Nie oceniajmy jednak książki po okładce i przejdźmy dalej.
SETTING.
Świat został spustoszony wirusem. Nie mówię tutaj rzecz jasna o zarazie, która sprawiła, że moi rodacy w końcu nauczyli się myć ręce. Świat gry został spustoszony wirusem, który przemienia ludzi w bezrozumne zombie, mutuje zwierzynę, pustoszy roślinność itp itd.
Istnieje jednak na niego remedium, które nasz gatunek zna od czasów, kiedy to pierwszy przodek ludzkości najadł się sfermentowanych owoców a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego jakiegokolwiek święta.
Owym cudownym lekiem okazał się alkohol. Gangi motocyklowe ze Stanów Zjednoczonych, które nie mają w zwyczaju wylewać za kołnierz, przetrwały pierwszą falę wirusa a druga poprawka amerykańskiej konstytucji okazała się wielce przydatna, kiedy dookoła każdy stał się łaknącym krwi zgniłym zombiakiem. Takimi właśnie członkami klubów motocyklowych przyjdzie nam grać.
Przyjdzie nam walczyć z hordami zombie, na wiernych, stalowych, chromowanych rumakach w prawicy dzierżąc wszelakie narzędzia zagłady fal nieprzyjaciół pragnących zatopić swe zęby w naszych ciałach. Jednocześnie trzeba będzie pilnować by zanadto nie wytrzeźwieć. Cały setting, można opisać słowami “apokalipsa na wesoło w oparach spirytusu” (my na studiach mówiliśmy na to “środa”).
Dodać należy, że kilka lat przed wirusem, na świecie zaczęła kończyć się ropa, co niemal doprowadziło do III Wojny Światowej. Opracowano silnik napędzany (jakże by inaczej) alkoholem. Ogólnie to przyjdzie nam szukać tej wspaniałej, wykrzywiającej synapsy cieczy częściej niźli żywności.
Era darmowego WI-FI minęła bezpowrotnie. Jeżeli spotkacie specjalistę, który ma dostęp do zaawansowanej technologii, możecie być pewni, iż w dniu wypuszczenia na świat wirusa, był “pod wpływem”. Kto by pomyślał, że nieodpowiedzialne zachowanie w pracy może uratować ci życie? Nie żebym do czegokolwiek namawiał.
MECHANIKA.
Mechanika oparta jest na zasadniczo prostym schemacie. Poziom umiejętności plus rzut kością porównany ze Stopniem Trudności testu. Kiedy nasza postać jest trzeźwa, używamy kości dziesięciosciennej. Jeżeli jednak postać jest “pod wpływem”, rzucamy kośćmi o mniejszej ilości ścianek.
Kolejno ośmiościenną, sześciościenną i czterościenną. Nasza postać ma większą szansę na zdanie testu, kiedy zdecyduje się nie sięgać po procenty, jednak należy pamiętać, że ryzyko zarażenia wirusem jest wtedy większe.
Mamy tutaj również możliwość wyrzucenia Krytycznego szczęścia i krytycznego pecha. „Fart” mamy, kiedy wyrzucimy najwyższy wynik na kości, dorzucamy kolejną i dodajemy wynik. Pech nam będzie towarzyszył przy wyrzuceniu najniższej wartości na kości. Możemy wtedy np. stracić amunicję, trafić sojusznika.
Warto też mieć na oku nasz środek transportu. Przemierzanie zniszczonego zarazą kraju na piechotę zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. Pojazd możemy ulepszać, aby sprostał naszym wymaganiom.
Chcemy niczym Szalony Maksymilian przemierzać pustkowia w czarnej furze z silnikiem większym niż ego typowego „polskiego śniadaniowego celebryty”? Proszę bardzo. Marzy nam się bardziej klasyczny jednoślad z karabinem na kierownicy? Bez problemu.Wzmocniona ciężarówka z kosami po bokach by wbijać się nią w hordę zombiaków? Może być na piątek? Czekamy na dostawę.
POSŁOWIE
Zombie Chopper jest małym projektem, który raczej nie wstrząśnie polską sceną gier fabularnych. Nie oznacza to jednak, że nie ma dla niego na niej miejsca. Czy polecam Zombie Chopper? Tak. Jest to ten rodzaj małych projektów, do którego będę wracał regularnie. Jako osoba niejako zmuszona do prowadzenia Neuroshimy w konwencji survival horroru, cenię sobie grę Przemysława Ławniczaka. Stanowi idealny tytuł na odpoczynek od apokalipsy, w której ropą goją się rany, przesadnie poważnej, smętnej i prawdziwej. Czasem realizm nie jest tym, czego szukam w rozrywce.