Kiedy ostatni ras byliście w lesie, wchodziliście na wapienne ostańce albo rozpalaliście ognisko na bezludnej plaży? Pewnie wielu z was powie, że niedawno. Bo to zwykła ludzka rzecz pójść od czasu do czasu na spacer w miejsce gdzie dominuje natura. Zwłaszcza dzisiaj, gdy pęd cywilizacji i pogoń za pieniądzem potrafią zdominować nam całe tygodnie. Odpoczynek w plenerze wydaje się wtedy czymś kojącym i uspokajającym dla zestresowanego umysłu. Dla wielu osób to wystarczy.
A jeśli by tak zrobić o jeden krok więcej? Założyć wygodne ubranie, wziąć plecak, śpiwór i rozbić namiot na polanie, z dala od cywilizacji? To właśnie jest surwiwal – ten krok w nieznane.
Zacznijmy jednak od początku. Czym jest surwiwal? To konfrontacja. Sprawdzenie własnej wiedzy i doświadczenia z zakresu sztuki przetrwania w sytuacji zagrożenia, np. w miejscu, gdzie jesteśmy sam na sam z przyrodą. Zdani na jej piękno, dzikość i kaprysy. Z dala od cywilizacji i jej dobrodziejstw. Gdzie tylko my (i ewentualnie nasi kompani) stawiamy czoła temu, co przyszykowało dla nas „Nieznane”. Surwiwal to pokonywanie własnych barier i strachów w sytuacjach kontrolowanej opresji.
Bo nie chodzi przecież o to, by ryzykować życiem i w sandałach iść na Rysy. Tu chodzi o to, by sprawdzić, czy damy radę przetrwać w trudnych warunkach, czy nasza wiedza i doświadczenie życiowe będą wystarczające w momencie prawdziwego zagrożenia. To możliwość utrwalenia nauk i otwarcie się na nową wiedzę. Sposobność, by oswoić się ze stresem i wzmocnić fizycznie. Przede wszystkim jednak – to okazja by poczuć, że się żyje i ma kontrolę nad samym sobą. By pokazać sobie, że potrafimy dostosować się do świata, a to, co on nam daje – do siebie.
Jednak już na wstępie muszę zaznaczyć, że istnieje kilka rodzajów surwiwalu. Ten, w którym głównym testerem jest przyroda to tylko jeden z trzech ogólnie przyjętych. Surwiwal zielony (bo tak go nazywają) uczy nas, jak poradzić sobie samemu na łonie przyrody, z dala od cywilizacji i jej udogodnień. Z dala od zgiełku miast i ewentualnej pomocy. Pokazuje nam m.in. jak zbudować schronienie, wytwarzać i używać narzędzia, zdobyć pożywienie, wezwać pomoc i odnaleźć drogę do domu.
Drugim rodzajem jest surwiwal militarny. Ma on za zadanie przygotować człowieka na wypadek konfliktu zbrojnego. Chodzi tu o utrzymanie dobrej sprawności fizycznej i bojowej. Uczy on przede wszystkim samoobrony oraz przetrwania i poruszania się w ukryciu na terenie opanowanym przez wroga. Podobnie jak w przypadku prawdziwych szkoleń służb mundurowych.
Trzeci to surwiwal miejski. Pokazujący nam, jak należy się zachować w obliczu katastrof, np. wypadków drogowych, trzęsień ziemi, powodzi. Mówi nam też, jak reagować w przypadku konfrontacji z drugim agresywnym wobec nas człowiekiem, który chce nas okraść, zabić czy porwać, oraz jak radzić sobie z negatywnymi aspektami cywilizacyjnymi, np. smogiem czy epidemiami.
Jak więc widać – surwiwal to bardzo pojemna dziedzina, w której wiedza z różnych działów nauki jest podstawą sztuki przetrwania. Zdecydowanie przyda się tu znajomość geografii, biologii, fizyki, chemii, medycyny, ratownictwa, fizjologii, psychologii, traperstwa, terenoznawstwa, botaniki, meteorologii, nawigacji oraz samoobrony. Jeżeli nie czujesz się biegły w tych dziedzinach, to wiedz, że nie ma nic straconego.
Surwiwal ma cię sprawdzić, ale też nauczyć. Wszystko zależy od ludzi (najlepiej już doświadczonych), z którymi wyruszasz w teren, oraz od książek, programów telewizyjnych i poradników, z którymi zdecydowanie radzę się zapoznać, nim wyruszysz w nieznane. Jednak najważniejsze rzeczy, bez których nie wolno wychodzić to ROZUM i STALOWA WOLA. Tylko dzięki nim wyjdziesz z każdej opresji (kontrolowanej i niezaplanowanej) i nie wpadniesz w kolejną. Tylko one doprowadzą cię bezpiecznie do domu. Reszty nauczysz się od natury i doświadczonych kompanów.
Zwłaszcza że przygodę z surwiwalem można zacząć w biurach podróży. Ukrywa się ona pod znakiem turystyki zorganizowanej. Tutaj wyszkoleni specjaliści prowadzą kursy dla początkujących i zawsze służą pomocą. Inną metodą znalezienia fachowców jest powrót do harcerstwa lub skautingu. Są to ruchy społeczne o podłożu pedagogicznym, gdzie oprócz nauki postawy obywatelskiej, współpracy i braterstwa uczy się samodoskonalenia i bezpiecznego obcowania z nieprzewidywalną naturą, również ludzką. Warto od tego zacząć.
Jeżeli po takiej wstępnej przygodzie poczujesz, że to jest to, co cię kręci, wiedz, że w Polsce istnieje Stowarzyszenie Polska Szkoła Surwiwalu, zrzeszające entuzjastów tej pasji. Założona w 2010 roku organizacja ma na celu rozpowszechnianie wiedzy związanej ze sztuką przetrwania oraz organizowanie szkoleń i imprez plenerowych. W śród jej członków jest wielu ludzi nauki i podróżników, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą także w książkach. Szczególnie polecam książkę „Surwiwal po Polsku” Krzysztofa Kwiatkowskiego. Gdyby jednak ktoś chciał sięgnąć do literatury zagranicznej, to polecam poradniki Raymonda Mearsa i Beara Gryllsa – międzynarodowych sław w dziedzinie Surwiwalu.
Od czego zacząć?
Tak jak już wspomniałam, od wpojenia sobie kilku zasad.
Surwiwal to nie zabawa. Tu trzeba rozumu i stalowej woli. W końcu konfrontujemy z przyrodą (najczęściej z przyrodą, bo niebezpieczne sytuacje mogą nas dopaść wszędzie) własną zaradnośći umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To zaś niesie ze sobą ryzyko porażki. Nie możemy sobie na nią pozwolić. W końcu surwiwal nie bez przyczyny nazywany jest samoratownictwem. Musimy utrzymać się przy życiu, więc nie wolno nam się bardziej narażać ćwicząc. Dlatego gdy idziemy w teren – pierwsze, co musimy zrobić, to poinformować o tym najbliższych. Mówimy im gdzie idziemy, którędy będziemy się poruszać, gdzie się zatrzymamyi kiedy planujemy wrócić.
Tak, by w razie wypadku mogli nas odnaleźć. Trzeba mieć też przy sobie naładowany telefon. Również wtedy, gdy naszą sztukę przetrwania chcemy zacząć w samych portkach i samodzielnie wytwarzać narzędzia. Natomiast w przypadku dalekich podroży przyda się telefon satelitarny. Nawet najbardziej doświadczeni surwiwalowcy zachowują w ten sposób drogę ucieczki z wymykających się spod kontroli sytuacji. Gdy już o to zadbamy, musimy się odpowiednio przygotować do drogi.
Poznać dokładnie teren, gdzie chcemy pójść. Zaopatrzyć się w mapy i przewodniki. Dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co nas czeka i stosownie do tego zapakować plecak. Jest wiele poradników, w których znajdziemy szczegółową listę potrzebnego sprzętu, w zależności od miejsca podróży i warunków atmosferycznych. Chodzi tutaj o odpowiednią odzież, zestawy obozowe, medyczne, żywność, narzędzia itp. Gdy już będziemy gotowi i ruszymy w teren, dobrze by niczego nam nie brakowało. Choć w pewnym sensie zapomnienie karimaty też wymusi na nas zaradność. Jednak nie polecam. Jedną z zasad surwiwalu jest podnoszenie jakości swojego położenia i dbanie o to, by nasze życie z dnia na dzień było coraz łatwiejsze.
Co robić gdy już dotrzemy do tej wymarzonej leśnej polany?
(Uwaga: W Polsce biwakować i rozpalać ogniska można tylko w specjalnie wyznaczonych przez nadleśnictwo miejscach).
Tu znowu z uporem maniaka przypominam o zachowaniu ostrożności i zdrowego rozsądku. Rozejrzyj się, poznaj teren, zorientuj się, co się dzieje wokoło. Gdy będziesz miał świadomość z czym obcujesz, będziesz miał większą kontrolę nad sytuacją. Następnie ustal priorytety. Czyli co należy zrobić najpierw, a co może poczekać, np. jak jesteś zraniony, to najpierw opatrz ranę, zrywanie jagód rozpoczniesz za chwilę. Kolejny krok to zaplanować kolejność działań, ustalić plan.
Zacznij od spraw fundamentalnych, np. zabezpieczenia terenu (w przypadku obozowania) lub wezwania służb ratunkowych (w przypadku gdy będziesz świadkiem wypadku). Ostatni krok to wprowadzić swój plan w życie i działać. Teraz pozostaje cieszyć się przyrodą, testować swoje umiejętności, dbać o relacje z kompanami i poszerzać wiedzę. Będąc jednak w lesie trzeba pamiętać, by nie niszczyć przyrody i nie śmiecić. Najlepszym przykładem surwiwalu leśnego jest bushcrafting. Idea stawiająca na rekreację człowieka na łonie przyrody. Utrwalająca ich wzajemne zależności i powiązania. Ucząca szacunku tak do natury, jak i do nas samych. Idealna na początek przygody.
Surwiwal, zwany sztuką przetrwania, to niekończące się źródło wiedzy mającej pomóc nam przetrwać w trudnych sytuacjach. Zarówno na łonie przyrody, w mieście jak podczas katastrof. Dla wielu z nas, obywateli małych i dużych miast, temat wydaje się dość odległy. Jednak zachęcam do bliższego przyjrzenia się zagadnieniu. Natomiast tych którzy już czują bakcyla przygody zapraszam do głębszej lektury. Na dobry początek polecam stronę Stowarzyszenia Polskiej Szkoły Surwiwalu oraz grupy facebookowe. Dalej poradzicie sobie sami. W końcu o to chodzi w surwiwalu. Udanej podróży.